Background Image
Table of Contents Table of Contents
Previous Page  28 / 40 Next Page
Information
Show Menu
Previous Page 28 / 40 Next Page
Page Background

Pro Medico

grudzień 2014/styczeń 2015

26

refleksje

pod względem finansowym

, co okazało

się fikcją, gdyż pierwotne założenia stały się

nieaktualne wobec następujących w kolej-

nych latach zmian w przepisach wprowa-

dzanych przez Ministerstwo Zdrowia i NFZ.

Sztandarowe hasło, że„pieniądz idzie za pa-

cjentem” szybko się zdezaktualizowało, bo,

pomimo dobrej opinii wśród ubezpieczo-

nych, nie mogła wzrosnąć liczba leczonych

pacjentów i udzielanych świadczeń. Absur-

dem było założenie, iż istnieje wolna kon-

kurencja między świadczeniodawcami, gdy

dystrybucja kontraktów pozostaje w gestii

NFZ. Aby ratować zadłużone, bo źle zarzą-

dzane szpitale publiczne, regulator rynku,

czyli NFZ, zredukował kontrakty niepublicz-

nym usługodawcom, pomimo pozytywnej

weryfikacji dokonanej przez pacjentów. Tak

stało się w Katowicach. Coroczne problemy

z uregulowaniem zadłużeń funduszu wo-

bec szpitali za tzw. nadwykonania paraliżują

planową działalność i wymagają przekaza-

nia pacjentomdramatycznego komunikatu:

„limity na ten rok wyczerpano”. Limitowa-

nie świadczeń wyklucza konkurencyjność,

a więc poprawę jakości.

Konsekwencją finansowego usamodziel-

nienia było

„utowarowienie”relacji lekarz

– pacjent

, mimo że zysk nie może być waż-

niejszy od ludzi. Arbitralna wycena poszcze-

gólnychprocedur, dokonana z pominięciem

faktycznej kosztochłonności, spowodowała

znaczne dysproporcjewdostępności świad-

czeń, gdyż niektóre stały się nieopłacalne,

a inne bardzo intratne. „Rozmnożyły się”

ośrodki dializacyjne, bo akurat w tej specjal-

ności rzetelnie przeprowadzono rachunek

ekonomiczny, ale także oddziały kardiologii

interwencyjnej, okulistyki…

Założenia tzw. reformy ochrony zdrowia

oznaczały radykalne zmiany systemowe, ale

faktycznie

dokonano jedynie zmian ko-

smetycznych

, które wbrew oczekiwaniom

społeczeństwa pogorszyły rzeczywistą do-

stępność oraz poziom świadczeń medycz-

nych. Ideą reformy miało być urynkowienie,

lecz wprowadzone później przepisy anulo-

wałymechanizmy wolnego rynku usług.

Naturalna potrzeba pacjentów „posiada-

nia własnego lekarza” pozostała deklaracją,

gdyż wybór lekarza wplacówkach POZ, naj-

bliższych miejsca zamieszkania, jest oczy-

wistą fikcją i przypomina reklamową ofertę

producenta samochodów:„każdyma prawo

wyboru koloru auta, pod warunkiem, że bę-

dzie to kolor czarny”.

Lekarze rodzinni po-

czątkowobyli preferowani finansowo, bo

pełnili rolę „bramkarza” przed wejściem

chorych do pozostałej części systemu,

ale jednocześnie ograniczono im możli-

wość przeprowadzania nowoczesnych

badań diagnostycznych.

Permanentny

brak pieniędzy zmusił ekipę rządową do

Reformy po latach. Fiasko

wprowadzenia dodatkowych przepisów

ograniczających uprawnienia obywateli do

korzystania z dostępu do opieki zdrowotnej

finansowanej ze środków publicznych, co

pośrednio uniemożliwia lekarzom wyko-

nywanie zawodu zgodnie ze współczesną

wiedzą medyczną. Spadło zaufanie do leka-

rzy i od tego czasu społeczeństwo zasięga

porad w internecie, przychodząc do POZ

z listą proponowanych badań diagnostycz-

nych i spisemteoretyczniemożliwych rozpo-

znań. Podobnie stało się z wyboremmiejsca

hospitalizacji. W „przypadkach nagłych” po-

wrócono do PRL-owskich zasad rejonizacji,

gdyż utrzymywanie„pod parą” bloków ope-

racyjnych w sąsiadujących szpitalach byłoby

ekonomicznie nieuzasadnione.

W lecznictwie zamkniętym reforma zli-

kwidowała relacje między pacjentem

a lekarzem.

Pacjent nie ma żadnych moż-

liwości wyboru, a lekarz nie jest wynagra-

dzany proporcjonalnie do wykonanej pracy,

np. ilości przeprowadzonych operacji, gdyż

świadczeniodawcą jest szpital. Założenia,

że dobre szpitale, tj. mające wyższą reno-

mę, bo zatrudniające lepszych specjalistów,

(którzy są lepiej wynagradzani) – zostały

zaprzepaszczone, bo antyrynkowe działa-

nia systemu polegają na wyznaczaniu ilości

zakontraktowanych usługmedycznych. Brak

konsekwencji w stosowaniu samoregulu-

jących mechanizmów wolnego rynku ude-

rza bezpośrednio w pacjentów i pośrednio

w lekarzy. Nie działają mechanizmy samo-

ograniczania wydatków ze strony personelu

szpitala.

Dawniej ordynatorzy byli zainteresowani za-

trudnieniem swoich asystentów w okolicz-

nych poradniach, co gwarantowało stały na-

pływpacjentów i bieżącą kontrolęprzebiegu

leczenia w przyszpitalnym ambulatorium

skracając niezbędny okres hospitalizacji do

minimum i zapewniając jednocześnie bez-

pieczeństwowypisanymchorym.

Inklinacje

pracodawców do umieszczania w treści

umów o pracę passusu o konflikcie in-

teresów pogarszają sytuację pacjentów

oczekujących na leczenie specjalistyczne.

Chodzi o zakaz podwójnego kontraktowa-

nia, który brzmi:

„Nie można zawrzeć umowy

o udzielanie świadczeń opieki zdrowotnej z le-

karzami, jeżeli udzielają oni świadczeń opieki

zdrowotnej u świadczeniodawcy, który zawarł

umowę o udzielanie świadczeń opieki zdro-

wotnej z Funduszem”.

Lekarz, który nie chce

rezygnować z zatrudnienia na podstawie

umowy o pracę, musi odstąpić od zamiaru

uzyskania własnego kontraktu. Pracodaw-

ca, ograniczony ilością zakontraktowanych

zabiegów, dyktuje warunki pracy i płacy. Za-

tem jedyną szansą na wyższe dochody (pła-

ce etatowe zostały zamrożone w 2007 roku,

po lekarskich strajkach) jest ucieczka najlep-

szych specjalistów do sektora prywatnego

lub rezygnacja z etatu na rzecz umów kon-

traktowych, czyli pracy – co do czasu i jakości

– z ograniczoną odpowiedzialnością.

Zasady komercjalizacji usług medycznych

wydają się proste: rynek powinien być

otwarty przy pełnej swobodzie w staraniach

o pacjenta mającego pełne prawo wyboru

firmy (publiczna, prywatna), w której chciał-

by korzystać ze środków finansowych zde-

ponowanych u płatnika czyli w NFZ. Gdyby

pacjent wybrał droższe świadczenia – pła-

ciłby z własnej kieszeni lub z dodatkowego

ubezpieczenia.

Zwolennicy lewej strony teatru polityczne-

go proponują przywrócenie pełnej odpo-

wiedzialności konstytucyjnej państwa za

zdrowie obywateli – zgodnie z art. 68 usta-

wy zasadniczej, odejście od koncepcji uryn-

kowienia systemu ochrony zdrowia i zmian

w finansowaniu.

Zdrowie to nie jest sprawa polityczna, ale

obawy przed wynikami głosowania partyj-

nego elektoratu są silniejsze, niż powszech-

ne narzekania na ochronę zdrowia. Nie

należy się zatem spodziewać radykalnych

rozwiązań w rodzaju pełnego „urynkowie-

nia” świadczeń zdrowotnych, podwyższenia

składki ubezpieczeniowej czy zwiększenia

wydatków publicznych na zdrowie w relacji

do PKB.

Wprowadzanie

pozorowanych

zmian

w funkcjonowaniu ochrona zdrowia – to

efekt placebo: przynosi ulgę rządzącym, aż

do następnych wyborów, ale nie likwiduje

przyczyn patologii.

Najwyższy czas, by zreformować reformę, bo

dobro publiczne wymaga zastosowania no-

wych rozwiązań i zdecydowanych działań.

MieczysławDziedzic

ciąg dalszy ze str. 25

Wprowadzanie pozorowanych zmian

w funkcjonowaniu ochrony zdrowia

to efekt placebo: przynosi ulgę rządzącym,

aż do następnych wyborów,

ale nie likwiduje przyczyn patologii.