Na trzydniowy wyjazd szkoleniowo-integracyjny do Wrocławia i Kotliny Kłodzkiej wyjechaliśmy małą i sympatyczną grupą. Pilot z biura podróży od razu wprowadził nas w plan objazdu i na bieżąco cały czas zwracał nam uwagę na mijany krajobraz. Pierwszy dzień to był piękny i kolorowy Wrocław, w którym wraz z miejscowym przewodnikiem zobaczyliśmy najciekawsze zabytki: Ostrów Tumski z charakterystyczną Katedrą św. Jana Chrzciciela i kolegiatą św. Krzyża i św. Bartłomieja. Przez most Tumski przeszliśmy na wyspę Piaskową i na Stare Miasto. Zachwycił nas Ratusz swoimi detalami architektonicznymi i zegarem. Ogromne wrażenie zrobił na nas gmach dawnego kolegium jezuickiego - obecnie Uniwersytet Wrocławski. Atrakcją zwiedzania były wszędobylskie krasnale oraz bardzo ciekawa ekspozycja plenerowa rzeźb Małgorzaty Abakanowicz.
Po popołudniu mogliśmy podziwiać Panoramę Racławicką (obrazu o wymiarach 15 m x 114 m), której pomysłodawcą był lwowski malarz Jan Styka. Współautorami obrazu są m.in. Wojciech Kossak, Teodor Axentowicz i Włodzimierz Tetmajer. Uroczyste otwarcie „Panoramy Racławickiej” nastąpiło w 1894 r. we Lwowie. Lata wojenne były dla Panoramy wyjątkowo burzliwe: przeżyła bombardowanie, wieloletnie ukrycie w drewnianej skrzyni wypełnionej trutką na szczury, a po wojnie wraz z częścią zbiorów Ossolineum trafiła do Wrocławia. Po kolejnych perypetiach na szczeblach ówczesnych władz została ponownie udostępniona dla oglądających w 1985 r. Wieczór i noc spędziliśmy w Sobótce pod Górą Ślężą, która była centrum obrzędów przedchrześcijańskich w kulturze łużyckiej.
Następnego dnia przejeżdżając malowniczymi trasami, dotarliśmy do Kudowy-Zdroju. Tu najpierw odwiedziliśmy Kaplicę Czaszek w Czermnej. Założycielem tej wyjątkowej kaplicy był tutejszy proboszcz Wacław Tomaszek. Zebrano w niej czaszki i kości zmarłych na cholerę podczas epidemii wojny trzydziestoletniej (XVII w.) oraz tych, którzy zginęli w czasie wojen śląskich podczas siedmioletniej wojny (II poł. XVIII w.). Trochę makabryczne wrażenie robią ściany i sufit kaplicy wyłożone są 3 tysiącami czaszek i piszczeli. Można też zajrzeć do piwnicy, którą wypełnia na wysokość 2 metrów - 21 tysięcy czaszek.
„Oddech” złapaliśmy w zadbanym i kwitnącym Parku Zdrojowym w Kudowie-Zdroju, w którym z ogromnym pietyzmem przywraca się historyczne, udokumentowane nasadzenia roślinne i doprowadza do dawnego wyglądu budynki zdrojowe. Resztę dnia spędziliśmy na nieśpiesznych spacerach i degustacji wód mineralnych, a na nocleg zawitaliśmy do eleganckiej, zabytkowej willi.
Trzeci i ostatni dzień zupełnie inny w nastroju i odbiorze. W Górach Sowich zwiedzaliśmy Sztolnie Walimskie - tzw. kompleks „Rzeczka”, które są pozostałością po jednym z najbardziej tajemniczych przedsięwzięć górniczych i budowlanych, prowadzonych w czasie II wojny światowej przez III Rzeszę. Całkowita długość wyrobisk podziemnych wynosi ok. 500 m, powierzchnia 2 500 m², a objętość 14 000 m³. Tu towarzyszyła nam myśl, ilu więźniów musiało stracić życie w czasie tej budowy.
Ostatnim etapem wyjazdu była fortyfikacja Twierdza Srebrna Góra zaliczana do unikatowych obiektów w skali dziedzictwa kulturowego Europy i jest jedną z najważniejszych atrakcji Dolnego Śląska. Monumentalna XVIII wieczna Twierdza robi ogromne wrażenie. Nie jest jednolitą budowlą, a całym zespołem wznoszących się nad miasteczkiem fortów. Swój chrzest bojowy przeszła w roku 1807, kiedy to do Srebrnej Góry nadciągnęła armia francuska dowodzona przez Hieronima Bonaparte młodszego brata Napoleona. Batalia, jaka tu się rozegrała przeszła do historii jako „bitwa pod Czerwieńczycami”, a w jej wyniku prusacy wzięli do niewoli 7 oficerów i ok. 200 żołnierzy francuskich. Zupełnie przez przypadek mogliśmy na własne oczy zobaczyć inscenizację tej bitwy, usłyszeć wybuchy armatnie i poczuć proch z muszkietów.
W godzinach późnowieczornych dojechaliśmy do Katowic - odrobinę zmęczeni, ale zadowoleni.
Jadwiga Poznańska-Ugarenko
FOTO: Zygfryd Olak